b

Olander

b

Wspaniale utrzymany oldtimer budzi powszechny zachwyt w odwiedzanych portach – zarówno w Polsce, jak i za granicą. Zwraca uwagę piękną sylwetką, zielonymi burtami i brązowymi żaglami.

Rodowód statku sięga 1931 roku. Zbudowano go w stoczni N.P. Jensens Skibsværft w Esbjergu – największym rybackim porcie Danii. Nieprzypadkowo. Służył bowiem jako kuter do połowów na Bałtyku i Morzu Północnym. Po wycofaniu ze służby, w 1979 roku, trafił do Niemiec, w których przechodził z rąk do rąk. Nie miał szczęścia – jego kolejni właściciele bezskutecznie próbowali go wyremontować i przebudować na żaglowiec. Udało się dopiero na początku XXI wieku, a część prac wykonano w Polsce. Statek, który wówczas był już keczem gaflowym, nazwano Holz-Holz, od nazwy firmy ówczesnego armatora.

Czytaj więcej

Wspaniale utrzymany oldtimer budzi powszechny zachwyt w odwiedzanych portach – zarówno w Polsce, jak i za granicą. Zwraca uwagę piękną sylwetką, zielonymi burtami i brązowymi żaglami.

Rodowód statku sięga 1931 roku. Zbudowano go w stoczni N.P. Jensens Skibsværft w Esbjergu – największym rybackim porcie Danii. Nieprzypadkowo. Służył bowiem jako kuter do połowów na Bałtyku i Morzu Północnym. Po wycofaniu ze służby, w 1979 roku, trafił do Niemiec, w których przechodził z rąk do rąk. Nie miał szczęścia – jego kolejni właściciele bezskutecznie próbowali go wyremontować i przebudować na żaglowiec. Udało się dopiero na początku XXI wieku, a część prac wykonano w Polsce. Statek, który wówczas był już keczem gaflowym, nazwano Holz-Holz, od nazwy firmy ówczesnego armatora. Ten jednak popadł w finansowe tarapaty i pilnie zaczął szukać nabywcy żaglowca. Miał jednak pecha. Podczas slipowania jacht został poważnie uszkodzony. Podtopiony, w 2004 roku osiadł na dnie Regalicy niedaleko Szczecina. Tam niszczał, częściowo spłonął – prawdopodobnie podpalony przez wandali – był rozkradany. Właściciel zaproponował firmie państwa Aleksandry i Andrzeja Kocewiczów, zajmującej się budownictwem hydrotechnicznym, by kupiła i wydobyła wrak, przekonując, że wartość ołowianego balastu i drewna opałowego pokryje ich koszty z nawiązką. Tak też się stało – transakcja doszła do skutku, ale po wyciągnięciu z wody widok żaglowca tak urzekł nabywców, że ci postanowili go odbudować.

W latach 2008-2011 statek pieczołowicie, z dbałością o detale, odrestaurowano. W pracach brali udział szkutnicy ze Szczecina i Kołobrzegu. Dziś to jeden z najpiękniej odnowionych i utrzymanych oldtimerów. Nazwa Olander to akronim imion właścicieli (Ola i Andrzej). Portem macierzystym jednostki jest Szczecin. Jej długość całkowita to 23,5 m, a powierzchnia ożaglowania to 220 m kw.

b

23,5 m

kecz gaflowy

1931

Esbjerg