a Gorch Fock

GORCH FOCK

a

Obecny Gorch Fock jest drugim w historii niemieckiej floty żaglowcem noszącym to imię, które wzięło się od pseudonimu pisarza-marynisty Johanna Willhelma Kinau.

Pierwszy został zbudowany w 1933 roku w słynnej stoczni Blohm und Voss w Hamburgu, tej samej, w której w 1909 roku powstał Prinzess Eitel Friedrich – przyszły Dar Pomorza. Wraz z dwoma bliźniaczymi jednostkami o nazwach: Horst Wessel (obecnie to amerykański Eagle) oraz Albert Leo Schlageter (dziś portugalski Sagres) tworzył zespół szkolnych żaglowców niemieckiej Marynarki Wojennej. Pod koniec II wojny światowej stacjonującego w Stralsundzie Gorch Focka zatopiła własna załoga, która wolała, by okręt spoczął na dnie, niż wpadł w ręce nadchodzącej Armii Czerwonej.

Czytaj więcej

Spacer 360°

Obecny Gorch Fock jest drugim w historii niemieckiej floty żaglowcem noszącym to imię, które wzięło się od pseudonimu pisarza-marynisty Johanna Willhelma Kinau.

Pierwszy został zbudowany w 1933 roku w słynnej stoczni Blohm und Voss w Hamburgu, tej samej, w której w 1909 roku powstał Prinzess Eitel Friedrich – przyszły Dar Pomorza. Wraz z dwoma bliźniaczymi jednostkami o nazwach: Horst Wessel (obecnie to amerykański Eagle) oraz Albert Leo Schlageter (dziś portugalski Sagres) tworzył zespół szkolnych żaglowców niemieckiej Marynarki Wojennej. Pod koniec II wojny światowej stacjonującego w Stralsundzie Gorch Focka zatopiła własna załoga, która wolała, by okręt spoczął na dnie, niż wpadł w ręce nadchodzącej Armii Czerwonej. Na niewiele się to zdało. Niecałe dwa lata później Sowieci podnieśli jednostkę z wody i po wyremontowaniu, wcielili do służby pod nazwą Towariszcz.

Gdy od zakończenia działań wojennych upłynęła już ponad dekada, odbudowująca się marynarka zachodnioniemiecka coraz dotkliwiej odczuwała brak żaglowca szkolnego. Podjęto więc decyzję o budowie nowej jednostki. Postanowiono jednak trzymać się sprawdzonych wzorców – w hamburskiej stoczni zamówiono nieco tylko zmodyfikowaną wersję pierwotnego Gorch Focka. Okręt wszedł do służby w 1958 roku. Jest trzymasztowym barkiem o długości całkowitej 89,32 metrów.

Co ciekawe, oba żaglowce spotkały się w 1974 roku w Gdyni podczas Operacji Żagiel. Nowy Gorch Fock stanął wówczas przy jednej kei ze swoim poprzednikiem – dumnie noszącym banderę z sierpem i młotem – Towariszczem. Dziś Towariszcza już nie ma. Po rozpadzie Związku Radzieckiego przeszedł na własność  Ukrainy, ale wobec braku funduszy, stopniowo popadał w ruinę. Uratowali go… Niemcy ze Stowarzyszenia Przyjaciół Żaglowców, którzy zakupili jednostkę, przeprowadzili na specjalnej barce do Stralsundu, wrócili do pierwotnej nazwy i urządzili na nim muzeum. A spora grupa pasjonatów wciąż żywi nadzieje na przywrócenie go do pełnej żeglowności. Nad rekonstrukcją takielunku pracuje nie kto inny jak… Zygmunt Choreń.

Gorch Fock to dla Niemców żaglowiec-symbol. Szkoła życia i morskiego rzemiosła dla pokoleń niemieckich marynarzy. Legendę jednostki budowały pamiętne rejsy (m.in. na Antarktydę) oraz uczestnictwo w wielkich zlotach i regatach. Nawet gdy pływał po dalekich oceanach, towarzyszył naszym zachodnim sąsiadom w codziennym życiu. W latach 1961-1990 żaglowiec był częstym gościem w ich portfelach. Można go bowiem było oglądać na odwrocie banknotów o nominale 10 marek.

Ostatnie lata to jednak nieustające pasmo kłopotów. W listopadzie 2010 roku, podczas postoju w brazylijskim porcie Salvador de Bahia, 25-letnia kadetka spadła z masztu i nie udało się jej uratować. Okoliczności tragedii wciąż wzbudzają kontrowersje. Skutkiem tego wydarzenia był bunt wśród kadetów – pierwszy we współczesnej historii niemieckiej marynarki! Większość z młodych marynarzy odmówiła wykonywania rozkazów komendanta, któremu zarzucono surowość i brak współczucia. W efekcie, w atmosferze skandalu, żaglowiec musiał przerwać rejs dookoła świata, wrócił do macierzystej Kilonii i do minimum ograniczył aktywność. Od 2015 roku w ogóle nie wychodził w morze. Rok później wszedł do stoczni na remont, który miał kosztować 10 milionów euro. W trakcie prowadzonych prac okazało się jednak, że kadłub jednostki jest w dużo gorszym stanie niż można było przypuszczać (zwłaszcza, że w 2000 roku przeprowadzono remont generalny). Odkrywano coraz to nowe uszkodzenia. W październiku 2016 roku remont został zawieszony, ponieważ koszt dalszych napraw oszacowano na 35 milionów euro. W styczniu 2017 roku szacunki te urosły nawet do 75 milionów euro. Wielu ekspertów zaczęło otwarcie kwestionować zasadność kontynuowania remontu. Argumentowano, że za dużo niższą kwotę można wybudować zupełnie nowy żaglowiec. Zresztą niejeden. Jako przykład podawano inny trzymasztowy bark podobnej wielkości – następcę Alexandra von Humboldta – którego budowa w 2011 roku kosztowała 15 milionów euro.

Minął kolejny rok, a końca remontu wciąż nie było widać. Co gorsza, znów wzrosły koszty. I nie chodziło o kilkuprocentowe niedoszacowanie – ostatecznie doprowadzenie Gorch Focka do pełnej zdolności żeglugowej miało pochłonąć 135 mln euro. Stoczniowcy wskazywali, że do wymiany są pokłady i niemal całość zewnętrznego poszycia kadłuba.

Mimo wzmożonych protestów ze strony polityków opozycji, ministerstwo obrony zaakceptowało nowy kosztorys, argumentując, że Gorch Fock to dla Niemiec dużo więcej niż żaglowiec. Remont jednak wciąż się przedłużał, a niemieccy kadeci kolejny sezon musieli praktykować na rumuńskiej Mircei, która jest bliźniakiem Gorch Focka. Pod koniec 2018 roku w Niemczech wybuchła afera korupcyjna. Władzom stoczni, w której odbywał się remont żaglowca, postawiono zarzuty wielomilionowych malwersacji finansowych. Na szczęście remont udało się dokończyć, a Gorch Fock pod koniec 2021 roku, po ponad 6 latach przerwy, powrócił do regularnej służby.

a

89,3 m

bark

1958

Hamburg